Dzisiejszą podpowiedz z zakresu #wystąpieniapubliczne zilustruję skeczem Kabaretu Smile pt. „Że ten”
Ta sytuacja oglądana przez pryzmat wystepu kabaretowego jest śmieszna, natomiast gorzej jeśli zdarza się w życiu – „na scenie” czy podczas zdalnego (mniej lub bardziej) publicznego wystąpienia.
Czyli Ty wiesz co mówisz, a Twoi odbiorcy muszą się domyślać.
I do tego – nie ma gwarancji, że domyślają się dobrze
Obserwuję między innymi poniższe przyczyny takiej komunikacji:
1. jesteśmy ekspertami/mamy wiedzę w danym temacie, więc używanie słów specjalistycznych lub charakterystycznych dla danego tematu „samo” nam wychodzi
a przy tym
2. wydaje nam się, że inne osoby bez problemu zrozumieją co mamy na myśli tzn. skoro my to wiemy, to inni też.
A potem patrzymy w nierozumiejące oczy naszych słuchaczy i zastanawiamy się „co poszło nie tak”
Dlatego jeśli używasz jakiegoś terminu, który może nie być powszechnie znany, to:
- przy pierwszym użyciu wytłumacz w jakim znaczeniu Ty go używasz w danym wystąpieniu
- zamiast niego użyj prostszego lub bardziej znanego odpowiednika
Staraj się używać języka prostego (lecz nie prostackiego „dzyndzle”)
Także ten… tego – zrozumieliśmy się?
PS. Wiesz, że Kabaret Smile pochodzi z Lublina?
Potrzebujesz pomocy w określeniu czy mówisz tak, że inni Cię rozumieją?
To zapraszam do kontaktu!
i to zarówno tych mniej jak i bardziej publicznych